stary czlowiek i morze ty kurwo

Golfstromie - Stary łowił ryby w., Nie złowił ryby - Od osiemdziesięciu czterech dni Santaiago., Manolin - Imię chłopca pływającego z rybakiem to, Hemingway - Autorem lektury jest Ernest., Pech - Co znaczy salao?, Przyjaciół - Santiago uważał latające ryby za największych .. na morzu, cztery - Ile dni trwa akcja utworu?, Baseball - Jaki sport interesował rybaka 14,90 zł. Do koszyka. Stary człowiek i morze w kategorii Lektury uzupełniające / Lektury dla klas 4,5,6,7,8 / Lektury szkolne, wydawnictwo Marginesy. 4. Złapanie marlina przez Santiago. 5. Walka z rybą i zabicie jej przez Santiago. 6. Walka z rekinami. 7. Zjedzenie ryby przez rekiny. 8. Stary człowiek i morze – Ernest Hemingway - Streszczenie. ( Lektury klasa 7-8 ) "Zadawaj pytania, pomagaj innym, zdobywaj nagrody!" Sprawdź. Akcja opowiadania rozgrywa się w ciągu czterech dni września, w końcu lat czterdziestych XX wieku. Znaczna jej część toczy się w pobliżu wybrzeża Kuby. Głównym bohaterem jest Santiago Stary człowiek i morze - przyjaźń Santiago i Manolina. Opis wydarzeń i relacji. Stary człowiek i morze - opis przeżyć wewnętrznych Santiago. Co pokazuje nam historia Santiago? Czy jego starania miały sens? „Szczęście jest czymś, co przychodzi pod wieloma postaciami, więc któż je może rozpoznać?”. Jak interpretować te nonton a little thing called first love sub indo. Stary człowiek i morze "Laureat Oscara, Anthony Quinn jest doskonały w roli Santiago"PeopleEkranizacja słynnej powieści Ernesta Hemingwaya pod tym samym tytułem. W roli głównej wystąpił Anthony Quinn, dwukrotny laureat nagrody Oscara, aktor znany z takich filmów jak: Działa Navarony, Grek Zorba czy Lawrence z Santiago, najlepszego rybaka w osadzie, od 84 dni są puste. Mieszkańcy mówią, że jest już za stary, że stracił już swoje szczęście. Jego córka twierdzi, że Santiago powinien już skończyć z łowieniem i zamieszkać z nią w Hawanie. Mimo swojego wieku, Santiago nie jest jednak strudzony. Nie zamierza się poddać. Chce udowodnić, że wszyscy, którzy tak mówią są w w morze. Jeszcze dalej niż kiedykolwiek dotąd. Kategorie: Filmy » Dramaty Scenariusz: Roger O. Hirson Muzyka: Broughton Bruce Język wydania: polski,angielski EAN: 5903560914105 Wymiary: Waga: Czas trwania: 1:33:00 Nośniki: #1: Stary człowiek i morze (DVD VIDEO) Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy). Streszczenie Autorem utworu jest Ernest Hemingway. W wieku 19 lat walczył on w I. wojnie światowej. W 1928 r. dowiedział się o samobójczej śmierci swojego ojca, co zdewastowało go psychicznie. W 1937 r. był korespondentem w trakcie hiszpańskiej wojny domowej. Czynnie uczestniczył w walkach II wojny światowej w wyzwalaniu Paryża i ofensywie w Ardenach. W 1952 roku podczas pobytu na safari dwukrotnie przeżył wypadki lotnicze. W tym samym roku wydał nowelę “Stary człowiek i morze”, za którą rok później otrzymał Nagrodę Pulitzera a w 1954 r. literacką Nagrodę Nobla. W 1961 r. Hemingway popełnił samobójstwo. Jego młodszy brat i młodsza siostra również odebrali sobie życie. Hemingway miał cztery żony i trzech synów. Opowiadanie było inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Na tym zdjęciu z 1935 r. widać Hemingway’a i Henrego Stratera przy ogromnym marlinie, którego złowili. Ryba została w połowie zjedzona przez rekiny zanim mężczyźni byli w stanie ją wyrzucić na brzeg. Akcja noweli rozgrywa się na Kubie w ciągu czterech wrześniowych dni. Był to okres huraganów, dzięki którym łatwiej było złowić większe ryby, takie jak marlin czyli Makaira błękitna. Ryba ta może osiągnąć nawet 5,5 m długości. Co jakiś czas efektownie wyskakuje ponad powierzchnię wody. Bohaterem utworu jest stary kubański rybak imieniem Santiago. Mieszka on na wschodnim wybrzeżu Kuby. W momencie rozpoczęcia akcji mijał już 84 dzień jego bezskutecznych łowów. Wcześniej w połowach pomagał mu młody chłopiec imieniem Manolin, jednak wobec licznych niepowodzeń, rodzice zabronili mu pływać z Santiago. Inni rybacy drwili sobie ze starca, który od prawie trzech miesięcy nic nie złowił. Wołali na niego “salao”, czyli pechowiec. Tym razem Santiago postanowił wypłynąć znacznie dalej w morze, co było niebezpieczne. Chce jednak osiągnąć swój cel w postaci wielkiej ryby. W końcu Santiago czuje szarpnięcie linki. Coś w końcu chwyciło. Tak rozpoczyna się jego trzydniowa walka z marlinem. Ryba jest ogromna i zaczyna ciągnąć łódź w stronę oceanu. Doświadczony przez życie starzec jednak nie poddaje się. Sam na sam w starciu z siłą natury postanawia walczyć do końca, mimo iż ryba jest większa od jego łodzi. Rozpoczyna się walka na wyczerpanie. Santiago podejrzewa, że ryba już kiedyś miała do czynienia z jakimś rybakiem. Samotnie płynąc przez morze, Santiago ma czas na przemyślenia. Rozmyśla o swych połowach sprzed lat. Wszystkie zwierzęta traktuje z szacunkiem, uważa je za przyjaciół i zawsze czuje ból, gdy musi zabić rybę. Starzec musi wykazać się wielkim hartem ducha, aby złowić marlina. W ciągu dnia dokucza mu rozpalone słońce, a w nocy przenika go zimno. Do tego dostaje skurczu mięśni w lewej ręce. Mimo to nie traci nadziei i myśli pozytywnie. Rybak nie śpi w nocy tylko czuwa, przepasany liną ciągniętą przez marlina. Starcowi brakuje chłopca, któremu rodzice zabronili wypłynąć. Tęskni również za radiem. Był jednak na tyle ubogi, że nie stać go było na własny odbiornik. Musiał gdzie indziej szukać informacji o ukochanym przez niego sporcie – baseball’u oraz ulubionym zawodniku Di Maggio. Myśl o legendarnym baseballiście dodaje mu sił do walki z rybą. Santiago mówi do siebie: “(…)przecież go zabiję. W całej wielkości i chwale (…) pokażę mu, co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać.” Starzec wspomina też jak niegdyś siłował się na rękę z najsilniejszym w Casablance Murzynem. Mimo, iż pojedynek trwał kilkanaście godzin, a kibice domagali się ogłoszenia remisu, Santiago wezbrał wszystkie siły i wygrał. Pokonał go nie siłą mięśni, a siłą woli. “Doszedł do wniosku, że może pokonać każdego, jeżeli dostatecznie się uprze.” Tym razem jego siła woli znowu zostaje wystawiona na próbę: musi pokonać nie tylko rybę, ale też własne słabości, starość i prześladujący go pech. Mijają godziny zmagań, ręce zaczynają mu krwawić, dokucza mu silny ból oraz zawroty głowy. Mimo to ani razu nie narzeka na swą sytuację. Mówi sobie: “…potrafię wytrzymać. Musisz wytrzymać. Nawet nie ma o czym gadać. Bądź spokojny i silny, mój stary”. Choć nie był religijny i nie do końca znał słowa modlitw, Santiago zaczyna modlić się o powodzenie, na koniec dodając: “Najświętsza Panienko, pomódl się o śmierć tej ryby. Choć taka jest wspaniała” Santiago przysięga, że jeśli uda mu się złowić marlina, odbędzie pielgrzymkę do Najświętszej Panny z Cobre. Santiago zarzucił drugą linkę z przynętą, aby złowić sobie coś do jedzenia. Jedną ręką trzymał linę z marlinem, a drugą ręką łowił sobie obiad. W końcu udało mu się wciągnąć na pokład małego delfina, którego natychmiast ogłuszył pałką. Jednocześnie czuł, że marlin traci siły i zwalnia. Miał tę przewagę nad marlinem, że mógł się pożywić i nabrać sił, podczas gdy wielka ryba odkąd złapała haczyk nic nie jadła. Santiago z trudem wypatroszył delfina przy użyciu jednej ręki i nóg. Okazało się, że ma on w żołądku dwie niestrawione latające ryby. Zjadł więc pół delfina i jedną latającą rybę. Żałował, że nie odparował wcześniej trochę wody, z której uzyskałby sól oraz że nie zabrał ze sobą żadnej cytryny. Dzięki soli i cytrynie mógłby przecież znacznie polepszyć smak surowej ryby. Santiago postanowił się zdrzemnąć, gdyż już bardzo długo nie spał. Była noc a nad nim lśniły gwiazdy. Pochwycił linkę obiema rękami w taki sposób, że gdyby jedna ręka w trakcie snu puściła linkę, to poczuł by to w drugiej. Santiago zasypia natychmiast. Budzi go nagły wyskok ryby z wody. Starzec zdaje sobie sprawę, że zbliża się ostateczne starcie. Mimo iż słaniał się ze zmęczenia przyciąga rybę bliżej łodzi. Wyciąga harpun i uderza. Trafia rybę prosto w serce. Ryba wykonuje jeszcze ostatni wyskok z wody po czym pada martwa. Santiago zwycięża. Mimo starości i zmęczenia łowi tak wielką rybę. Zacyzna ją holować w stronę brzegu. Ryba jest zbyt wielka i zbyt ciężka żeby można było ją wciągnąć na statek. Sukces jednak staje szybko pod znakiem zapytania, gdyż nadpływa rekin, który nadgryza marlina. Santiago wbija mu harpun w głowę. Rekin prawdopodobnie ginie, lecz Santiago stracił harpun i zrozumiał, że krew marlina i tak zwabi inne rekiny. Zaczyna odczuwać klęskę i wyrzuty sumienia, gdyż tylko jego wielka duma kazała złowić tak dużą rybę. Mógł przecież przewidzieć, że nie zdąży jej dowlec do brzegu, gdyż pożrą ją rekiny. Nadpłynęły dwa rekiny, które zaczęły pożerać kolejne fragmenty marlina. Santiago wyciąga nóż, którym udaje mu się zabić rekiny. W głębi duszy zaczyna jednak żałować iż złowił rybę. Wycierpiała się ona tylko po to, żeby pożarły ją rekiny. Z ryby niewiele zostało, lecz mimo to Santiago walczy z rekinami. Mówi na głos: “Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.” W końcu dopływa do brzegu ciągnąc jedynie szkielet ryby z jego łbem. Jest wyczerpany, ale mimo to planuje kolejne połowy. Towarzyszy mu uczucie porażki, lecz Manolin pociesza go, że wygrał gdyż nikt inny w pojedynkę nie złowił tak wielkiego marlina. Dzięki heroicznemu wyczynowi zyskuje szacunek innych rybaków. Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Stary człowiek i morze Gdy słońce wzeszło starzec dostrzegł w oddali łodzie innych rybaków. Starał się płynąć z prądem. Obserwował zza burty linki, które opadały pionowo w dół, a ich końcówki znikały w ciemnej toni. Wielu rybaków nie potrafiło robić tego z taką precyzją i dokładnością, jaką mógł poszczycić się Santiago. Linki znajdowały się dokładnie tam, gdzie chciał, a nie unosiły się z prądem. Starzec uważał, że dobrze jest być dokładnym, ponieważ w momencie, gdy przychodzi szczęście, to jest się na nie gotowym. Trzy godziny później łódź bohatera znajdowała się już tak daleko od brzegu, że z ledwością mógł dostrzec łodzie innych rybaków, łowiących bliżej przystani. Starzec dostrzegł sokoła morskiego, który w powietrzu zataczał koła. Santiago był pewny, iż właśnie w tamtym miejscu musi pływać duża ryba. Skierował powoli swoją łódź w kierunku wskazanym przez ptaka. Nagle dostrzegł, że sokół runął w dół. Wtedy z wody zaczęły wyskakiwać spłoszone latające ryby. Starzec zrozumiał, że ma do czynienia z dużym delfinem. Odłożył na moment wiosła i przygotował dwie linki, które trzymał zwinięte pod dziobem łodzi. Na obydwa haki nadział sardynki, ale tylko jedną spuścił za burtę i uwiązał do pierścienia na rufie. Drugą odłożył w cień dziobu. Ponownie chwycił za wiosła i kierował się w miejsce, które wskazał mu sokół. Gdy się zbliżył ptak zanurkował pośród skupiska latających ryb. Wtedy starzec dostrzegł iż na żer przybyła także duża ławica delfinów. Santiago wiedział, że ptak nie ma żadnych szans na złapanie choćby jednej latającej ryby, ponieważ są zbyt szybkie. Bohater przyglądał się temu spektaklowi natury i pomyślał: „Ta ławica wymknęła mi się. Płyną za prędko i są za daleko. Ale może mi się trafi jakaś zbłąkana sztuka i może moja wielka ryba jest gdzieś blisko nich. Moja wielka ryba musi przecież gdzieś być”. Santiago wypłynął tak daleko, że woda zmieniła swój kolor na prawie fioletowy, a ląd wydawał się być jedynie zieloną linią na horyzoncie. Zorientował się nagle, iż znajduje się nad wielką ławicą planktonu. Ucieszyło go to, ponieważ wiedział, że są tu także ryby. Pogoda tego dnia zapowiadała się na bardzo dobrą. Ptaka nie było już widać, a na powierzchni wody nie unosiło się nic poza wodorostami i fiołkowej portugalskiej meduzy. Stworzenie to wyglądało niczym „wesoła banieczka”, lecz jej jad był niebezpieczny dla człowieka. Świadomy tego Santiago spojrzał na meduzę i powiedział do niej: „Aqua mola. Ty kurwo”. Zdarzało się, iż kilka razy boleśnie poparzył sobie dłonie znajdującymi się w sieci nićmi, których fiołkowy kolor wskazywał na ich pochodzenie. Bohater lubił patrzeć jak meduzy zostają pożerane przez żółwie, podobnie jak lubił deptać ich galaretowate ciała, gdy morze po sztormie wyrzucało je na plaże. Z kolei wielką sympatią darzył żółwie, zwłaszcza zielone i szylkretowe, cenił ich elegancję i żwawość. Bohaterowi znany był fakt, iż serca tych stworzeń biją jeszcze godzinami po ich wypatroszeniu. Porównywał się nawet do nich: „I ja też mam takie serce, a nasze ręce i nogi są do siebie podobne”. Starzec, jak co roku, jadł żółwie jaja od maja aż do września, by mieć siły na jesienne połowy. Codziennie wypijał też kubek tranu z rekina. Chociaż większość rybaków nienawidziła tego smaku, on uważał, iż napój dobrze działa na odporność oraz wzrok. Santiago spostrzegł ponownie zataczającego koła sokoła morskiego. Z tą jednak różnicą, że nie unosił się już nad ławicą latających ryb, a małych tuńczyków. Bohater oszacował, iż może mu się udać skierować swoją łódź prosto na nie. W pewnym momencie starzec poczuł, że linka, którą trzymał pod stopą zaczęła się napinać. Rzucił wiosła i zaczął ją wybierać, po krótkim czasie na jego pokładzie znalazł się mały tuńczyk. Santiago nie dał się rybie długo męczyć i zabił ją jednym ciosem pałki. Następnie kopniakiem wysłał ją w cień rufy. Uznał tę zdobycz za doskonałą przynętę na coś 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 Szybki test:Ojciec DiMaggio był:a) nauczycielemb) rybakiemc) sportowcemd) urzędnikiemRozwiązanieSantiago miał:a) siedemdziesiąt pięć latb) siedemdziesiąt latc) osiemdziesiąt latd) osiemdziesiąt pięć latRozwiązanieSantiago żółwie cenił za:a) zwinność i mądrośćb) ostrożność i długowiecznośćc) elegancję i żwawośćd) przezorność i żywotnośćRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies Autor: Ernest Hemingway Tytuł: Stary człowiek i morze Tytuł oryginalny: The Old Man and the Sea Liczba stron: 100 Czas czytania: 3 godziny Moja opinia: O książce słyszał chyba każdy, a jeśli nie to na pewno będzie zmuszony ja przeczytać. Po przeczytaniu tej książki i omówieniu jej stwierdziła, że są lektury, które rozumiesz dopiero po omówieniu. Tak jest i z tą książką. Autor dostał Nagrodę Nobla, ale ta nagroda była na pewno za wytrwałość w dążeniu do celu, ponieważ poprawiał tą nowele aż 200 razy. W co do dziś nie mogę uwierzyć. W utworze poznajemy Santiago starego rybaka z którego wyśmiewają się wszyscy z wioski. Bohater, aby do wieść mieszkańcom wioski oraz sobie,że wcale nie jest za stary i słaby, aby złowić wielką rybę wyrusza w morze. Pod czas połowu złapał wielkiego Merlina i tutaj zaczyna się jego katorga i heroiczna walka z rybą. Czytelnik przez 80 stron noweli czytał opisy i poczynania Santiago na bezmiernym oceanie. Było to straszne i bardzo nudne, naziewałam się przy niej za wszystkie czasy. Wcale nie żałuje poświęconego czasu tej książce. Każda książka nawet ta najnudniejsza tym bardziej noblisty ma swoje wartości ta również. Uczy dążenia do celu, zawsze jest szansa, człowiek może zrobić więcej niż jest wstanie i tego,że po każdym upadku trzeba się podnieść, ponieważ nie ważne ile razy upadasz,ale ile razy wstajesz i idziesz nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. Po mimo wielu ukrytych (niestety) zalet tej noweli nie polecę jej na pewno żadnego ucznia ona go nie się jakie są inne nowele pana Hemingwaya. „Wszystko w nim było stare prócz oczu, które miały tę samą barwę co morze i były wesołe i niezłomne”. „Jest wielu dobrych rybaków i kilku wspaniałych. Ale nie ma takiego jak ty”. „Miesiąc, w którym przychodzą wielkie ryby - odparł stary. - Byle kto potrafi być rybakiem w maju”. „Nie śniły mu się już burze ani kobiety, ani wielkie wydarzenia, ogromne ryby, bójki czy mocowania, ani też własna żona. Teraz śnił już tylko o różnych miejscach i o lwach na plaży. W zmroku igrały jak młode koty, a on je kochał, podobnie jak kochał chłopca. Chłopiec nie śnił mu się nigdy”. „Żal mu było ptaków, a zwłaszcza małych, delikatnych, ciemnych rybitw, które wciąż latały, rozglądając się za czymś i prawie nigdy nic nie znajdując. Pomyślał: „Ptaki mają cięższe życie niż my, z wyjątkiem drapieżników i tych dużych, silnych. Dlaczego stworzono ptaki tak kruche i wątłe jak te jaskółki morskie, jeżeli ocean potrafi być tak okrutny? Jest dobry i bardzo piękny. Ale umie też być okrutny, a przychodzi to nagle, i takie ptaki, co latają muskając wodę i polując, i mają słabe, smutne głosy, są za delikatne na morze”. „Obłoki piętrzyły się w oczekiwaniu pasatu; spojrzał przed siebie i dostrzegł stado dzikich kaczek, które zarysowało się nad wodą na tle nieba, potem się zgubiło i ukazało znowu - i wiedział już, że nikt nie jest nigdy samotny na morzu”. „Teraz trzeba się skupić tylko na jednym. Na tym, do czego się urodziłem”. „Jeszcze nigdy nie spotkałem równie silnej ryby ani takiej, która postępowałaby równie dziwacznie. Może jest za mądry, żeby skakać. Mógłby mnie wykończyć, gdyby skoczył albo rzucił się nagle. Ale pewnie już nieraz brali go na hak i wie, że tak właśnie powinien walczyć. Nie może wiedzieć, że ma przeciwko sobie tylko jednego człowieka, ani że ten człowiek jest stary. Ale cóż to za ogromna sztuka i ileż przyniesie na targu, jeżeli mięso jest dobre! Wziął przynętę, jak na samca przystało, i ciągnie jak samiec, a walczy bez popłochu. Ciekawe, czy ma jakieś plany, czy też to taki sam straceniec jak ja?”„Moim wyborem było udać się tam po niego, daleko od wszystkich ludzi. Od wszystkich ludzi na świecie. A teraz jesteśmy złączeni ze sobą i trwamy tak od południa. I nikt nie może dopomóc żadnemu z nas. Może nie powinienem był zostać rybakiem. Ale do tego właśnie się urodziłem”. „Rybo - powiedział. - Kocham cię i szanuję bardzo. Ale zabiję cię, nim ten dzień się skończy”. „Ale muszę ufać i być godnym wielkiego Di Maggio, który wszystko robi doskonale, chociaż ma bóle pięty od ostrogi kostnej. Co to jest taka ostroga? - zapytał sam siebie”. „Marlin jest także moim przyjacielem - powiedział na głos. - Jeszczem nie widział ani nie słyszał o takiej rybie. Mimo to muszę go zabić. Cieszę się, że nie musimy próbować zabijać gwiazd”. „Człowiek nigdy nie zgubi się na morzu (…)”. „Na jego miejscu zebrałbym teraz wszystkie siły i gnał, póki się coś nie urwie. Ale, Bogu dzięki, ryby nie są tak mądre jak ci, co je zabijają, chociaż są szlachetniejsze i zręczniejsze”. „Co by to było, gdyby człowiek musiał co dzień próbować zabić księżyc? Księżyc ucieka. A gdyby tak co dzień trzeba było zabijać słońce? W czepku się rodziliśmy”. „Rybo - powiedział stary. - Rybo, i tak będziesz musiała umrzeć. Czyż musisz zabić i mnie?”. „Zabijasz mnie - pomyślał stary. - Ale masz do tego prawo. Nigdym nie widział nic większego, piękniejszego, bardziej spokojnego i szlachetnego od ciebie, bracie. Przyjdź i zabij mnie. Wszystko mi jedno, kto kogo zabije”. „Ale myślę, że wielki Di Maggio byłby dziś ze mnie dumny”. „(…) człowiek nie jest stworzony do klęski - powiedział. - Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”.

stary czlowiek i morze ty kurwo